Strona główna | Mapa serwisu | English version
O mnie, o nas i o nich...
Listopad
Strona główna > Ljubljana > Listopad

29.11-30.11

Study,study,study...

27.11

Po naukowam weekendzie przyszedl czas na coponiedzialkowe party.Po beznadziejnym smsie od kumpla postanowilam wybrac inne miejsce na wypicie mojego winka.Miejsce okazalo sie niezapomniane:-).Slowency sa niesamowici.Gralismy w cos w rodzaju oszusta ale koscmi.Liar has to drink!Ale dlaczego to my bylismy bardziej pijani?:-)Szczegolnjie ja...A co pilismy?Homemade slovenian wine:-)Pomijajac ze nigdy nie widzialam dluzszych loli:-).Masakra.Tak swietni ludzie ze myslalm ze nie dojdziemy do tego parlamentu...Ale doszlismy.Great party!!!

25.11

Juz dawno nie bylam tak wkurzona...

24.11

Metelkova-ale ja uwielbiam to miejsce!!!A w srodku jest jeszcze lepiej niz outside:-)...

23.11

Cocoa bar...A myslalam ze juz wiecej tam nie pojde:-)

21.11

Sarajevsko pivo!!!Too much:-)

18.11-19.11

Coz za weekend!!! Sobota...Trip mojego zycia:-).Wybralismy 2 kolejne stolice do zwidzenia: Zagrzeb i Sarajewo. Brzmi niezle nie?!Nigdy bym sie nie spodziewala ze tam bede:-).No wiec najpierw pojechalismy do Zagrzebia. To tylko 135km.Co to dla nas...Zaparkowalismy auto w centrum i heja na miasto:-).Najpierw wpadlismy do supermarketu bo bez sniadania sie nie da zwiedzac nie?Kupilismy jedzonko i zajadalismy pod jakims uniwersytetem:-)Smiesznie bylo.Potem smigalismy po centrum.Pierwsze co mi wpadlo w oko to plakat Vadera:-)Beda grac w Zagrzebiu-naprawde sa bardziej znani za granica niz u nas-widzialam teraz na wlasne oczy.A potem ten przystanek tramwajowy ktory jedzie do Sopotu:-)Bajera.W Zagrzebiu sa piekne parki ktore potem wykorzystalismy wieczorkiem.Spacerujac po miescie rzucila nam sie w oczy kolejka ktora jedzie gdzies w gore.Problem byl tylko taki ze oni nie maja jeszcze euro a byla sobota i nie moglismy wymienic kasy.Ale czego nie da sie zalatwic...Mysle ze pan obslugujacy kolejke policzyl nas po prostu wiecej i wzial te euro zadowolony:-)Wiec wjechalismy.Widoczek piekny z gory.Najpierw mijalismy jakis slub, potem bande Chinese ze swoimi aparatami a potem...Masakra.Byla taka mala kapliczka w takim tunelu i ludzie sie tam modlili!!!To bylo niesamowite...Potem pod opera zaczepilismy dwie Chorwatki zeby sie dowiedziec co mozemy tu jeszcze zobaczyc.Oczywiscie nie mowily po angielsku ale ku mojemu zaskoczeniu mozna bylo bez problemu je zrozumiec.Naprawde chorwacki jest bardzie podobny do polskiego niz slowenski.Polecily nam cerkiew gdzies tam w Zagrzebiu wiec poszlismy.Po paru km dowiedzielismy sie od innych ludzi ze sa dwie cerkwie-jedna prawdziwa a druga taka na ktora ludzie tylko mowia ze to cerkiew:-) i kazdy nas odsylal do innej.Poleglismy i poszlismy na browarka do bardzo fajnej restauracji na tarasie w samym centrum miasta.Widoczki sliczne...Siedzielismy i gadalismy o Paryzu:-).No ale trzeba oszczedzac kase wiec poszlismy do sklepu zeby wykorzystac te piekne parki w Zagrzebiu:-).Ozujsko pivo lepsze niz slowenskie-prawie jak nasze.A potem jeszcze tylko siku w jakims Jezz klubie i lulu.Rano Sarajewo!!!! Obudzilismy sie tak o 6 i ruszylismy do Sarajewa!!!Ciezko bylo dowiedziec sie od Chorwatow ktora droga tam prowadzi ale dalismy rade:-).Pierwsze wrazenia z Bosni byly niesamowite.Nie dosc ze zaraz za granica z Chorwacja wszystko napisane cyrylica to obok drogi pola minowe!!!!Bylam przerazona...Opuszczone domy a w scianach dziury od kul...Dopiero blizej stolicy napisy byly normalne i drogi byly lepsze.Ale Sarajewo...Sliczne miasto.Polozone w dolinie a na wzgorzu osiedla domkow jednorodzinnych.Pierwsze co zrobilismy uczac sie na swoich bledach to wymienilismy pieniadze.Myslalam ze to nierealne w niedziele ale okazalo sie ze to jest muzulmanskie panstwo wiec maja otwarte wszystko w nd bo wolny jest podobno pt..Na poczcie pani co prawda chciala od nas paszport nie wiem po co zeby zamienic kase ale udalo sie:-).W centrum miasta uzekajacy deptak ze straganami ze wszystkim co tylko da sie sprzedac.Ale bardzo duzo zebrakow niestety...Zwiedzilismy straganiki i poszlismy na obiadek.Kelner co chwila dolewal nam wode i potem zakladal nam kurtki-bardzo mily:-).Potem zwiedzalismy cerkwie bo dla nas to baaardzo ciekawe.A w srodku same dywany i malutki oltarz.Potem czujac sie jak w Polsce pojechalismy na gape do sklepu:-)Opkupilismy sie co nie miara.W Bosni jest taniej niz w Polsce!!!Wypilismy jeszcze kawe i trzeba bylo ruszyc w droge.W poniedzialek na uni!!!I tak czy siak bylismy dopiero o przed 4 w domku!!!Zmeczona na maxa nie myslac za duzo poszlam spac.Cudowny trip!!!!!Najlepszy!!!

16.11

Cudowny dzionek!!!Najpierw moja ulubiona chinska restauracja z self-service:)-duzo pysznego jedzonka...Potem Aquapark-czulam sie jak dziecko.Wyglupialismy sie co nie miara:).Byla rwaca rzeka, fale morskie, basen na dworze, swietna rura do zjezdzania w ktorej mozna bylo sie czasami bac:).Bajera...No a wieczorkiem konsumpcja polskiego alkoholu:):)

15.11

To byl moj najwiekszy come back to Ljubljana!!!!:-)I was even dancing...

14.11

Dziennik pokladowy 2

Moj pobyt w Slubicach znacznie sie przedluzyl ale niestety nadszedl w koncu ten dzien ktorego musialam wracac...Pierwszy dzien nowych zajec w srode czeka!A i tak olalam Glase w poniedzialek.Cudownie bylo w domku!!!Wysciskalam cala trojke na maxa!Ale coz...Wracajac do dziennika pokladowego.Wstalismy z kotkiem 5:10!!!Znow ten nieszczesny budzik!!!Kotek odprowadzil mnie na busa do FFO, buzka i w droge... Zaczelo sie od pociagu do Berlin Zoo.Bylo spokojnie.Bylam strasznie zmeczona i spalam cala droge.Potem udalo mi sie dotrzec na Kaiserdamm baaaardzo starym Ubahnem (nie wiedzialam ze jeszcze takie jezdza w Berlinie) i dojsc na Arala gdzie mily pan czekal na mnie, jednego chlopaka z Indii i jednego Niemca zeby jechac razem do Muenchen. Nie ma jak Mitfahrt!!!5 godzinek i bylismy na miejscu...Bajer.Smiesznie bylo.Najpierw wszyscy (na szczescie oprocz kierowcy) spalismy a dopiero na postoju zaczelismy gadac ze soba...Ten z Indii jechal pracowac na jakis targach elektronicznych, Niemiec nie wiem bo byl za bardzo zadufany w sobie i nie gadalam z nim a nasz kierowca ma taka prace ze tylko jezdzi i lata...Po rozstaniu z kolegami w Muenchen, musialam dojechac Ubahnem na Hauptbahnhof ale i tak bylam za wczesnie.Dopiero tam sie skapnelam ze do Salzburg jezdza tez RE i przeplacilam za moje EC, ale coz raz sie zyje. Nie wiedzialam czy bedziemy na pewno na czas tym autem.Tak wiec porobilam pare fot na Bahnhofie, zjadlam kanapki i ruszylam w droge EC69 do Salzburg.Niemcy to jednak maja nagrzane z tym ordnungiem-rezerwuja miejsca nawet jezeli nie ma w danym pociagu Bitte reservieren.Masakra...Na szczescie byly miejsca wolne i usiadlam.Przesiadka w Salzburg byla bezbolesna-mialam pare krokow na peron 11.No wiec jade teraz juz direkt do Ljubljany. Wlasnie wysiadly dwie gadatliwe Austriaczki i mam wolny przedzial wiec pisze. Tak na marginesie co z tego ze sie uczymy niemieckiego skoro Austriakow i tak nie da sie zrozumiec. Naprawde.Z ich rozmowy rozumialam tylko pojedyncze slowa tak znieksztalcaja wyrazy...I jeszcze to ich KA???!!!!Zreszta tego glosu z glosnika tez nie rozumiem... Mam nadzieje ze moim ostatnim srodkiem lokomocji bedzie tylko autobus do mojego New Jersey i pojde lulu bo oczy mnie tak bola ze katastrofa.Oczywiscie w nocy nie moglam zasnac z emocji jak zawsze ale nie wazne jutro sie wyspie. A teraz ogladam Dzicz:-)Fajne sa te ECki... Po Dziczy rozladowal mi sie laptop wiec nuda ale spoko juz niedaleko do celu... Punktualnie o 21:42 bylam w Ljubljanie.jeszcze tylko dojsc na autobus...Daleko z tymi torbami.Modlilam sie zeby Jej nie bylo w pokoju bo jestem zmeczona smierdzaca i nie chce mi sie opowiadac dzisiaj jak bylo!!!No i marzenia sie spelniaja.Dotarlam do domku 22:30 i Jej nie bylo!!! Kapu kapu i luluPodroz dobiegla konca!!!

13.11

Czas na powrot do Ljubljany. Wiem ze do Muenchen jade z jakims Lutzem autkiem na Mitfahrt a potem Eurocity do Ljubljany. Jak wszystko dobrze pojdzie jutro po 22:00 bede na miejscu...

12.11

Niedziela...Uwielbiam niedziele w domku...Leniwe, pelne dobrego jedzonka przyzadzanego razem i przytulanka przez caly dzien:-)

11.11

2 latka razem!!!Niestety musze wracac do Ljubljany!!!
Ale zycie jest pelne niespodzianek i...ZOSTALAM w Slubcach!!!!Moi slowenscy przyjaciele nie przyjechali po mnie!Na poczatku bylam baaaaaardzo wkurzona, ale potem?!Potem cieszylam sie ze moge zostac z Moim Kochaniem i spedzic z nim ta rocznice do konca!!!Tak wiec poszlismy na romantyczna kolacje do Delhi a potem na piwko.2 latka to piekny staz:-)

10.11

Pyszny prawdziwy polski obiadek a wieczorkiem romantyczny rodzinny wieczorek w domku przy grzanym winku:-)Brakowalo mi tego...A potem dzialo sie hmmmm...cudownie:-)

9.11

Caly dzionek z moimi malymi coreczkami...Cudownie!Noelka spi ze mna, tuli sie, siedzi mi ciagle na kolankach-kochamy sie naprawde!!!Czasami obydwie pchaja sie na kolana a wtedy musze je podtrzymywac zeby nie spadly.Na dodatek sie liza:-) co widac na zdjeciach!!!Kochane sa...sliczne...Chcialabym zabrac Noelke ze soba do Ljubljany:-)

Wieczorkiem piwko z Kaza i Dejanem:-)Rozmowy na niebagatelne tematy...

8.11

W Slubicach:)Zakupki i pyszny polski browarek w Kolibie:-)Jak zwykle wychodzilismy jako ostatni...

Dziennik pokladowy z najbardziej zwariowanego tripu w calym moim zyciu!!!

8.11

Juz myslalam ze sie nie uda...ale jestem W DOMKU!!!!Juz kierowcy prawie spali za kierownica ale byli naprawde twardzi i dojechalismy do samych Slubic. Podwiezli mnie pod domek:)A co bylo najlepsze?Lukasz na mnie czekal do po 4 nad ranem:)Moje kociaki sa naprawde sliczne!!!!Najpiekniejsze na swiecie!!!!Najbardziej zwariowany trip do Polski trwajacy od 11:00 7.11 dobiegl konca o 5:00 8.11!!!!!Oby takich wiecej!!

7.11.

Obudzilo mnie dzis rano jakies dziwne brzeczenie...Okazalo sie ze to moj nieszczesny budzik.Byla 10:00. Pierwsze co poczulam byl okropny kacowy bol glowy!Za duzo wczoraj wypilam...Ale to przez tego Czecha ktory mowil ze kiedys na Metelkovej mu oddam te wszystkie piwa:)Tak, fajnie bylo...

Polozylam sie z powrotem ale nagle pomyslalam ze przeciez zaraz jade do Polski!!!!Wiec zjadlam ostatniego zimnego nalesnika, zrobilam kanapki, wzielam kapiel i w droge!!!Usmiechnelam sie bo nie dosc ze nie wiem zupelnie z kim jade ani jak wyglada auto...Ale tu w Slowenii naprawde nothing doesn’t matter!!!Grunt ze Slowency sa superowi!!!Kazdy ktorego poznalam...

No wiec teraz jade autem prosto z moich marzen, z dwoma psami, jednym gadajacym tylko przeklenstwa i sprosnosci spasionym Slowencem ktory mowi ze lekarz dal mu tylko 3 lata zycia i Slowenka z Sofia Loka. A co najgorsze Jack caly czas pierdzi...To naprawde zdarza sie tylko na Auslandsemester!!!!Kocham te przygody!!!

Zastanawialam sie tez kto by pojechal z nimi na moim miejscu-mysle ze nie kazdy!Ale warto bylo-jest cudownie...Juz ciemno, w tle Chris Rea, Jack sie placze pod nogami, same tunele bo to Austria, a teraz siku:)

Niemcy...Jakies 500 km do Berlina. Jest 22:30 a Jack jest juz naprawde angry!Moze potrzebuje po prostu spaceru!!!Jak z reszta te dwa biale i jeden z naszego auta w klatce...Podobno zaplacilismy 46euro za benzyne zamiast 80 ale to chyba dobrze!Ogolnie bajera...Jak dobrze pojdzie ok. 6:00 mozemy byc w Slubicach wiec zdarze dorwac jeszcze moje kochanie przed wyjsciem do pracy:)

6.11

Jak co poniedzialek...Rano wyklad a wieczorkiem...Parlament!!!Tam razem Polish Night without polish musicJA co bylo tanie-obvious-VodkaJAle my i tak pilismy jakies czarne piwo-do tej pory nie wiem co to bylo-Jiri mi kupowalJOj musze przyznac ze grubo bylo jak wracalam autobusem...


5.11

Rano widzialam jeza w centrum Ljubljany:-).Syczal na mnie ale i tak mu zrobilam zdjecie:




4.11

Vodka z Buenos Aires i Sloweniec z gitara:-)

-->